W XXI wieku dostęp do energii i wody nie jest już jedynym fundamentem funkcjonowania społeczeństwa. Coraz częściej mówi się, że prawdziwą „ropą XXI wieku” są dane – osobowe, gospodarcze, finansowe i strategiczne. To one decydują o funkcjonowaniu państwa, firm i obywateli. Problem w tym, że znaczna część danych Polaków i polskich instytucji znajduje się… poza granicami kraju.
Dane poza granicami – realne ryzyko
Przez lata wiele firm i instytucji decydowało się na przechowywanie danych w zagranicznych chmurach – głównie u amerykańskich gigantów. Powód wydawał się prosty: wygoda, niski próg wejścia, globalna marka, poczucie „bezpieczeństwa technologicznego”. Ale takie podejście ma drugą stronę medalu.
Umowy i regulaminy nie są w stanie w pełni zabezpieczyć użytkowników. Amerykańskie prawo (np. Patriot Act, Cloud Act) umożliwia tamtejszym służbom dostęp do danych przetwarzanych przez firmy zarejestrowane w USA – niezależnie od tego, gdzie fizycznie stoją serwery. Oznacza to, że dane Polaków, nawet jeśli są składowane we Frankfurcie czy Dublinie, mogą być udostępnione organom spoza naszej jurysdykcji.
Co się stanie, gdy zabraknie dostępu?
Na co dzień nie zastanawiamy się, co by się stało, gdybyśmy nagle stracili dostęp do danych. A przecież to realny scenariusz. Możemy przeżyć brak prądu, bo zapalimy świeczkę. Możemy przetrwać brak wody, bo dostarczą ją beczkowozy. Ale jeśli z dnia na dzień instytucje państwowe, banki czy firmy stracą dostęp do danych – całe społeczeństwo zostanie sparaliżowane.
To nie jest teoria. Ataki hakerskie, wymuszenia i przerwy w dostępie do danych dotknęły już dziesiątki krajów. Wystarczy jeden „guzik”, aby odciąć nas od systemów, od których zależy wszystko – od służby zdrowia, przez bankowość, po energetykę.
Przykład z Rosji – lekcja dla Polski
Dobitnym przykładem ryzyka jest decyzja Microsoftu, który w związku z agresją Rosji na Ukrainę w maju 2025 roku zaczął odłączać rosyjskie firmy od usług chmurowych takich jak Visio Online, Project Online, Power BI czy Teams. Wiele subskrypcji zostało nagle anulowanych, a od września rozszerzone sankcje miały objąć klientów korporacyjnych zarejestrowanych w Rosji. Jest to wyraźny sygnał, że decyzje międzynarodowych gigantów technologicznych mogą być bezpośrednio determinowane przez sytuację globalną i służyć jako narzędzie presji politycznej odcinające całe sektory gospodarki od kluczowych systemów. Dla Polski to sygnał ostrzegawczy, że uzależnianie się od zagranicznych dostawców technologii niesie ryzyko strategiczne.
Europa daje przykład – czas na Polskę
Niektóre państwa Europy zrozumiały to wcześniej. Francja już kilka lat temu wprowadziła rygorystyczne przepisy (certyfikacja HDS – Hébergement de Données de Santé), które wymagają, aby podmioty przechowujące dane medyczne spełniały najwyższe standardy bezpieczeństwa i często posiadały infrastrukturę na terenie Unii Europejskiej, co w praktyce promuje lokalnych, certyfikowanych dostawców. Technologia może być amerykańska, ale kontrola i odpowiedzialność muszą być lokalne.
W Polsce sytuacja wygląda inaczej. Wiele ministerstw wciąż trzyma dane w „piwnicznych serwerowniach”, które nie spełniają najwyższych standardów bezpieczeństwa. Inne instytucje korzystają z zagranicznych chmur. W efekcie państwo traci kontrolę nad jednym z kluczowych zasobów strategicznych.
Polska Chmura – krok w dobrą stronę
Światełkiem w tunelu jest inicjatywa Polska Chmura – stowarzyszenie firm posiadających nowoczesne centra danych w kraju. Celem organizacji jest budowa świadomości i promocja lokalnych rozwiązań, które mogą być fundamentem suwerenności cyfrowej.
Talex, jako jeden z członków i jednocześnie operator jednego z najlepiej certyfikowanych data center w Polsce (zgodność z normą EN 50600 na poziomie klasy 4, ISO 22237 klasy 4), podkreśla: strategiczne dla instytucji dane powinnymuszą być przechowywane i zarządzane lokalnie. To jedyny sposób, by zagwarantować niezależność i szybki dostęp w sytuacjach kryzysowych.
Suwerenność danych to bezpieczeństwo państwa
Bezpieczeństwo XXI wieku to nie tylko armia i czołgi. To także ochrona cyfrowa – odporność na cyberataki, manipulacje i wycieki informacji. Suwerenność danych oznacza, że państwo i firmy mają pełną kontrolę nad tym, co najcenniejsze: nad informacją.
Jeśli chcemy mówić o realnym bezpieczeństwie Polski, musimy inwestować w lokalne centra danych, wspierać krajowych operatorów i tworzyć regulacje, które wymuszą przechowywanie kluczowych danych na terytorium kraju. Suwerenność danych nie jest luksusem. To fundament bezpieczeństwa państwa, biznesu i obywateli. Bez niej każdy kryzys – technologiczny, polityczny czy gospodarczy – może sparaliżować Polskę w kilka minut.